Denerwowałem się. No bo dlaczego miałem się nie denerwować. Sally była jedną z niewielu osób, od której mogłem dowiedzieć się czegokolwiek, choćby najmniejszej informacji, na Jej temat. A tego przez ostatnie miesiące pragnąłem najbardziej. Chciałem ją odnaleźć. Mimo tego czasu, który minął ja nadal ją kochałem.
- Hej Sall - uśmiechnąłem się delikatnie w jej stronę, gdy zawitała obok stolika przy którym siedziałem.
- Cześć Erik - odpowiedziała, odwzajemniając mój gest.
- Ale się zmieniłaś - rzekłem, patrząc na nią. Ta zachichotała cicho.
- No trochę tak - odparła - Ale ty również. Od dnia w którym widzieliśmy się ostatnio, minęło trochę czasu - dodała. Westchnąłem cicho, poprawiając się na krześle. Przeniosłem swój wzrok na moje dłonie, które po chwili splotłem.
- Wiesz, że nie napisałem do ciebie z powodu mojego telefonu - zacząłem, podnosząc swój wzrok ponownie na nią.
- Wiem - powiedziała - Zorientowałam się, gdy po twojej wiadomości połączyłam fakty i przypomniałam sobie, że cię znam. Cały czas mam z nią kontakt - uniosła swoje kąciki delikatnie ku górze.
Moje serce przyśpieszyło od razu. Nienawidziłem tego uczucia. Z lekka miałem już go dość, zwłaszcza, że przez ten czas, który minął powinienem zapomnieć. Jednak tak nie było. Gdy niecałe trzy miesiące temu przeglądałem z mamą stare zdjęcia, wszystkie wspomnienia, uczucia... wszystko wróciło ze zdwojoną siłą. Minęło pięć lat od naszego ostatniego spotkania. Pięć długich lat, przez które moje uczucia względem niej nie wygasły. A wręcz odwrotnie. Były jeszcze mocniejsze i silniejsze mimo, że nie mieliśmy w ogóle kontaktu. Nic, zero, cisza...
- Co u niej? - zapytałem po dłuższej chwili ciszy. Sally upiła łyk swojej kawy i spojrzała na mnie ponownie.
- Spełniła to, o czym zawsze marzyła - uśmiechnęła się, kurczowo obejmując swoimi dłońmi kubek - Wygrywa konkursy, jeździ w kadrze narodowej. Otworzyła swoją własny ośrodek hipoterapii*.- wytłumaczyła.
- To cudownie - wyszczerzyłem się - Nadal mieszka w Amsterdamie?
- Nie - odpowiedziała, kręcąc głową - Przez pewien czas mieszkała w Rotterdamie, później przyszedł w jej życiu czas na Monachium. Po Monachium wróciła do Amsterdamu, jednak ostatecznie za pięć miesięcy wraca tutaj, do Dortmundu - wyjaśniła, a moje oczy przybrały rozmiar pięciozłotówki. Wróci. Tutaj. Do nas. Do Dortmundu!
- Naprawdę? - zapytałem chcąc się upewnić na sto procent, lecz gdy Sally pokiwała mi twierdząco głową, w końcu to do mnie dotarło - Teraz nie odpuszczę - wyrwało mi się a dziewczyna spojrzała na mnie podejrzliwie.
- Ty nadal... - zaczęła, uśmiechając się szeroko - Hmmm... - zachichotała, unosząc swoje brwi.
- Sally. Nawet o tym nie myśl - odparłem natychmiastowo - Sam sobie poradzę...
Wieczorny klimat był zdecydowanie moim. Gwiazdy pięknie ozdobiły ciemne niebo, a księżyc swoim blaskiem rozświetlał drogę, cisza dookoła i ja siedzący na dachu opuszczonej fabryki, zastanawiający się nad swoim szalonym życiem. Pięć miesięcy i Olivka wróci do Dortmundu. To musiał być znak, szansa dla mnie, której teraz nie mogłem zmarnować. Tą musiałem wykorzystać i tak zrobię. Innej opcji nie widziałem...
Na samo jej wspomnienie, uśmiech sam wkradał się na twarz. Tęskniłem za nią bardzo...
Dopiero późnym wieczorem postanowiłem wracać do mieszkania w którym spotkał mnie lekki szok.
- Co ty tutaj robisz? - zapytałem zdziwiony, patrząc na przyjaciela - Jak tu wszedłeś?
- Zakosiłem ci ostatnio zapasowe klucze - rzekł roześmiany, oddając mi je.
- Jaki ty jesteś durny Olek - odparłem - Livv wraca - powiedziałem po chwili ciszy, która między nami panowała.
- No wiem - rzekł, wzruszając ramionami.
- Skąd? - zapytałem.
- Wujek mi wspominał ostatnio.
- I nie powiedziałeś mi? No Olek! - jęknąłem.
- A zapomniałem...
Spojrzałem na niego wrogo i pokręciłem bezradnie głową. Ten ponownie wzruszył ramionami i zabrał się do jedzenia moich orzechów z szafki... Znów zjadał moje orzeszki... To były moje orzeszki!...
________________________________________________________
*hipoterapia - forma rehabilitacji, leczenia poprzez kontakt z koniem.
Własny ośrodek hipoterapii, pomoc dzieciom i ich uśmiech. Takie moje małe marzenie od dzieciństwa :) nie mogłam go tutaj umieścić :D
Było ciężko ale jestem i znów wam narzekam XD
Przez dwa tygodnie ferii starałam się coś wam tutaj naskrobać i ostatecznie wyszło takie coś :D
Dziękuje za komentarze pod poprzednim :) Nawet nie wiecie jak was kocham i ile dało mi to motywacji i kolejnych przemyśleń :)
Za błędy przepraszam :)
Do zobaczenia za dwa tygodnie! ♥