piątek, 16 grudnia 2016

Dwa

Szklanka melisy rankiem uspokoiła mnie trochę. Denerwowałem się. Nigdy nie miałem do czynienia z tymi zwierzętami a teraz miałem z nimi pracować. Z polecenia pana Boomana zjawiłem się pod stajnią o ósmej. Ogromny, nowy budynek nie mający nawet najmniejszego uszkodzenia. Cały drewniany od środka. Czystość była tutaj znakiem przewodnim. Nie było najmniejszego brudu na podłodze, czy półkach z pucharami wiszącymi koło wejścia. Jednak był jeden mały minus - zapach. Gdy tylko go poczułem moja twarz od razu się wykrzywiła.
- No tak... pan z miasta nieprzyzwyczajony do takiego smrodu - usłyszałem przed sobą. Uniosłem ze zdziwienia brwi i spojrzałem w stronę, z której pochodził kobiecy głos. Moje usta wykrzywiły się w literkę o. Dziewczyna ze szkoły.
- Przepraszam jaśnie panią, ale nie bywałem w takich miejscach wcześniej - odpowiedziałem z przekąsem, na co dziewczyna odpowiedziała mi tylko prychnięciem.
- Nie dziwie się - rzekła - U was liczy się tylko piłka i laski - dodała.
- U was? - zdziwiłem się.
- Chłopaków - wyjaśniła.
- Olivka widzę, że poznałaś już pana Erika - zaczął męski głos. Odwróciłem się w stronę, z której szedł właśnie pan Henrik - Będzie się zajmował twoimi końmi.
- Cudownie - mruknęła cicho czego nie usłyszał jej ojciec, jednak ja owszem. Spojrzałem na nią wrogo, po czym odwróciłem wzrok.
- Po prostu Erik - uśmiechnąłem się w stronę mężczyzny i uścisnąłem mu dłoń.
- Jak sobie życzysz - odparł, odwzajemniając mój gest - Chodźmy. Pokażę ci co i jak, bo z tego co wiem od Olka, nie znasz się kompletnie na tym - powiedział.
- Dokładnie...
Chodziłem za panem Boomanem krok w krok, dokładnie wysłuchiwałem wszystkich poleceń i tłumaczeń. Zrozumiałem, że będzie ciężko... ale za to nie będzie trudno.
- Olivia przez jakiś czas będzie miała na ciebie oko i będzie ci pomagała jeśli nie będziesz czegoś wiedział. Prawda Liv? - rzekł jej ojciec.
- Niestety - odpowiedziała.
Zdziwiony patrzyłem jak ta piękna istota patrzy na mnie z ogromną nienawiścią w oczach. Jednak po chwili opamiętała się i klnąc jeszcze cicho pod nosem, wróciła do czyszczenia swojego wierzchowca. Pan Henrik pożegnał się z nami i zniknął po chwili za drzwiami. Westchnąłem cicho, przypominając sobie od czego miałem zacząć... Ruszyłem więc w stronę drugiego, niewielkiego budynku, który znajdował się tuż obok stajni. Kolejne drewniane wnętrze. Po prawej stronie znajdował się ogromny regał z szufladami. Na każdej z nich znajdowało się inne imię. Zaś po lewej stronie znajdowała się niewielka pralka, a obok niej niewielka suszarka na pranie. Rozglądnąłem się, szukając odpowiedniego imienia. Wziąłem do ręki różowe wiaderko z imieniem Devlin i nasypałem do niego, z odpowiedniej szuflady, paszę. Skierowałem się z powrotem w stronę stajni. Otworzyłem odpowiedni boks i wsypałem pięknemu konikowi jedzonka.
- Dlaczego macie w stajni pralkę? - zapytałem zdziwiony, patrząc na brunetkę.
- Po to, byśmy mogli prać tutaj czapraki, derki i inne pierdołki a nie zabierać specjalnie do domu - zaczęła jednak, gdy zauważyła moją minę, kontynuowała - To, czyli czaprak - powiedziała, wskazując na materiał znajdujący się pod siodłem - I to, czyli derka, którą zakładasz na konia - zaśmiała się lekko, pokazując kolejny materiał, który trzymała w dłoniach - Z czasem powinieneś się nauczyć - dodała, zakładając na głowę kask. Chwilę później zniknęła już ze swoim wierzchowcem za drzwiami. Przez kilka chwil, słyszałem jeszcze stukot kopyt. Jednak gdy on ucichł, wróciłem do pracy. Ruszyłem dalej w stronę niewielkiego pomieszczenia na końcu stajni, gdzie znajdowały się przeróżne miotły, widły i inne potrzebne sprzęty do czyszczenia. Wziąłem pierwszą, lepszą taczkę, która stała w kącie oraz widełki. Pognałem sprawnie do pustego boksu i zacząłem czyścić wszystkie niespodzianki zostawione przez kolegę siwka. Nie było to jednak aż takie straszne, już przyzwyczaiłem się do tego zapachu i przyznać musiałem szczerze, że nie był on aż taki zły. Moim kolejnym zadaniem było poukładanie wszystkich szczotek i innych rzeczy porozrzucanych po pomieszczeniu. Znajdowało się ono tuż przy wejściu, po prawej stronie. Przytulne, małe i wypełnione słodkimi rysunkami. Niektóre z nich przedstawiały konie, inne jeźdźców a jeszcze inne jakieś portrety. Uśmiechnąłem się delikatnie i zabrałem się do segregowania.
- Zgrzebło - przeczytałem podpisaną puszkę - Co to jest? - zapytałem sam siebie.
- Zgrzebło to, to mój drogi - wzdrygnąłem się przestraszony, gdy dziewczyna znalazła się za moimi plecami by po chwili podać mi odpowiednią szczotkę - może być plastikowa lub gumowa - wyjaśniła pokazując mi drugą - Metalowe trzymamy w szafce, ponieważ nie służą do czyszczenia koni - dodała i zniknęła za drzwiami ponownie, wcześniej posyłając mi słodki uśmiech...

____________________________________________

Cześć słoneczka ♥
Zjawiam się do was z dwójką :)
Długością nie powala, ja wiem :D ale u mnie to chyba już tradycyjne, że nie są one zbyt długie XD
Do zobaczenia <3

3 komentarze:

  1. Pojawiła się i Oliwia!
    Nie zdążyłam napisać komentarza do poprzedniego rozdziału, ale obstawiałam, że w stajni będzie Scarlett:))))
    Bardzo mi się główna bohaterka! Myślę, że może to być naprawdę ciekawa znajomość!:)
    Dużo dużo weny i czekam na następny!
    Buziaki <33

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak czytałam ten rozdział to normalnie jakbym widziała siebie w roi Erica kilka lat temu, kiedy kuzynka mi to wszystko tłumaczyła haha 😂 No ale wracając - ciężko mi stwierdzić czy ta dwójka będzie za sobą przepadać, dlatego czekam na kolejny już niecierpliwie! Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem!
    Wiesz, kochana, nie długość się liczy, ale jakość, jak to niektórzy mawiają :D Ja uwielbiam twój styl pisania, więc objętość rozdziałów mi absolutnie nie przeszkadza ^^ A rozdział jest cudny, powoli akcja zaczyna nam się rozkręcać.
    Pojawiła się Olivia i... cóż, mam wrażenie, że nasza dwójka głównych bohaterów to zbytnio za sobą nie przepada. Ale kto się czubi, ten się lubi, prawda? Na pewno będzie ciekawie między nimi.
    Czekam, ślę wenę!
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń