Dni mijały, a ja coraz bardziej przyzwyczajałem się do swojego trybu życia. Rano praca, po południu treningi a wieczorem regeneracja. Tak wyglądał mój cały tydzień. Byłem zadowolony z moich postępów w piłce jak i w pracy. Wiedziałem coraz więcej rzeczy co pomagało mi w opiekowaniu się tymi zwierzętami. Wypłata wystarczała mi nie tylko na treningi. Każdą resztę, która mi zostawała odkładałem do specjalnego słoika. Tak na czarną godzinę.
Jedynym minusem w stajni była Olivia. Nie potrafiłem rozgryźć tej dziewczyny. Czasem zabijała mnie wzrokiem, innym razem śmiała się i uśmiechała. Była dla mnie człowiekiem zagadką. Z każdym dniem, gdy tam byłem, coraz bardziej miałem ochotę ją rozwiązać. Oczarowała mnie nie tylko swoim urokiem. Ta tajemniczość, różne maski, które przybierała na swoją twarz. Na każdy dzień miała inną. Każdego kolejnego dnia poznawałem ją w innym przebraniu...
- Jak się czujesz? - usłyszałem głos Olka, który momentalnie znalazł się na moim łóżku. Założył ręce za głowę, leżąc wygonie i zaczął się we mnie wpatrywać.
- W porządku, dlaczego pytasz?
- A tak sobie... - przeciągnął, kierując swój wzrok w sufit.
- A tak naprawdę? - dopytałem.
- Przejdziemy się na imprezę? Jest piątek wieczór, jutro i pojutrze masz wolne... Trzeba to wykorzystać!
- Jestem trochę zmęczony - rzekłem patrząc na przyjaciela - Chciałbym odpocząć.. - dodałem.
- Tylko nie to - jęknął - Nie wrócimy zbyt późno. Obiecuje - mówił, patrząc na mnie błagalnie - Nie daj się prosić misiaczku...
- No dobra - zgodziłem się - Ale najpóźniej o 2 wracamy - powiedziałem.
- Masz moje słowo - odparł natychmiast - No już! Gnaj pod prysznic i lecimy - rozkazał, rozkładając się wygodniej na moim łóżku - Masz dziesięć minut - zakończył.
Ubrany w błękitną koszulę z krótkim rękawem, czarnych spodniach i tego samego koloru adidasach, wchodziłem wraz z Alessandro do mieszkania jego kolegi. Głośna muzyka, odór papierosów, dźwięk tłuczonego szkła i stukot butów tańczących osób mieszały się ze sobą. Lubiłem się pobawić, jednak nie za często. Nie byłem typem imprezowicza, jednak nie oznaczało to, że nie lubiłem się napić. Miewałem czasem takie dni w których po prostu chciałem się pobawić. Jednak tym dniem nie był właśnie ten. Przydziałem na twarz uśmiech i witałem się, przechodząc obok znajomych mi osób.
- Witam pana piłkarza! - usłyszałem głośny śmiech, po czym przybiłem kumplowi piątkę - Jak tam? - zapytał siadając obok mnie.
- Jakoś leci - uśmiechnąłem się - A właśnie.. słyszałem, że nasz Jordan się wyprowadza! - rzekłem uśmiechając się w jego stronę.
- Tak jakoś wyszło - odparł roześmiany - Będę studiował w Holandii, dostałem się. Ana też. Nic nas tutaj nie trzyma - wyjaśnił.
- Rozumiem - przytaknąłem głową - W takim razie powodzenia - dodałem - Czekam na... - kontynuowałem, lecz nie dane mi było skończyć. Zawiesiłem się, widząc w tłumie kręcone dość długie, brązowe włosy. Zielona, obcisła sukienka dokładnie ukazywała jej kobiece kształty. Uśmiech w ogólne nie schodził z jej twarzy. Liv...
- Halo? Erik? - ocknąłem się po chwili.
- Przepraszam - zaśmiałem się skrępowany - Czekam na zaproszenie na ślub - zakończyłem szczerząc się w stronę chłopaka.
- W swoim czasie - odparł roześmiany...
Minuty mijały, zabawa trwała... Na zegarku widniała już prawie północ. Wszyscy bawili się jak najlepiej. Tylko ja.. siedziałem jak starzec, nie wiedzący w ogóle gdzie się znajduje. Nie miałem dzisiaj chęci do zabawy. Od początku piłem jednego i tego samego drinka, który nie był wypity nawet w połowie.
- Cześć przystojniaku - usłyszałem głos Olivii, która chwilę później siedziała na moich kolanach i szczelnie obejmowała moją szyje.
- Chyba mnie z kimś pomyliłaś - bąknąłem nawet na nią nie patrząc.
- Nikogo nie pomyliłam - odpowiedziała - Jesteś Erik Durm. Niezłe, mądre ciacho, które zajmuje się moimi końmi - dodała.
- Jesteś pijana Liv - rzekłem spoglądając w jej tęczówki.
- Nie jestem - odparła - Nie na tyle, bym nie wiedziała co robię...
- W takim razie założyłaś się o coś, czy co? Nie mam ochoty na zabawy - powiedziałem.
- Po prostu.. podobasz mi się. To takie trudne do zrozumienia? - spytała patrząc mi w oczy.
- Jasne - prychnąłem odwracając głowę.
Wtedy jednak nie spodziewałem się tego, co nastąpi po chwili. Jej delikatna dłoń powędrowała na mój policzek. Lekko przekręciła moją głowę tak, bym patrzył jej w oczy. Uśmiechnęła się delikatnie i przybliżyła w moją stronę. Jej usta po chwili wylądowały na moich. Były takie delikatne. Nie zastanawiałem się długo. Już po chwili oddałem go, całkowicie się w nim zatracając.
Jedynym minusem w stajni była Olivia. Nie potrafiłem rozgryźć tej dziewczyny. Czasem zabijała mnie wzrokiem, innym razem śmiała się i uśmiechała. Była dla mnie człowiekiem zagadką. Z każdym dniem, gdy tam byłem, coraz bardziej miałem ochotę ją rozwiązać. Oczarowała mnie nie tylko swoim urokiem. Ta tajemniczość, różne maski, które przybierała na swoją twarz. Na każdy dzień miała inną. Każdego kolejnego dnia poznawałem ją w innym przebraniu...
- Jak się czujesz? - usłyszałem głos Olka, który momentalnie znalazł się na moim łóżku. Założył ręce za głowę, leżąc wygonie i zaczął się we mnie wpatrywać.
- W porządku, dlaczego pytasz?
- A tak sobie... - przeciągnął, kierując swój wzrok w sufit.
- A tak naprawdę? - dopytałem.
- Przejdziemy się na imprezę? Jest piątek wieczór, jutro i pojutrze masz wolne... Trzeba to wykorzystać!
- Jestem trochę zmęczony - rzekłem patrząc na przyjaciela - Chciałbym odpocząć.. - dodałem.
- Tylko nie to - jęknął - Nie wrócimy zbyt późno. Obiecuje - mówił, patrząc na mnie błagalnie - Nie daj się prosić misiaczku...
- No dobra - zgodziłem się - Ale najpóźniej o 2 wracamy - powiedziałem.
- Masz moje słowo - odparł natychmiast - No już! Gnaj pod prysznic i lecimy - rozkazał, rozkładając się wygodniej na moim łóżku - Masz dziesięć minut - zakończył.
Ubrany w błękitną koszulę z krótkim rękawem, czarnych spodniach i tego samego koloru adidasach, wchodziłem wraz z Alessandro do mieszkania jego kolegi. Głośna muzyka, odór papierosów, dźwięk tłuczonego szkła i stukot butów tańczących osób mieszały się ze sobą. Lubiłem się pobawić, jednak nie za często. Nie byłem typem imprezowicza, jednak nie oznaczało to, że nie lubiłem się napić. Miewałem czasem takie dni w których po prostu chciałem się pobawić. Jednak tym dniem nie był właśnie ten. Przydziałem na twarz uśmiech i witałem się, przechodząc obok znajomych mi osób.
- Witam pana piłkarza! - usłyszałem głośny śmiech, po czym przybiłem kumplowi piątkę - Jak tam? - zapytał siadając obok mnie.
- Jakoś leci - uśmiechnąłem się - A właśnie.. słyszałem, że nasz Jordan się wyprowadza! - rzekłem uśmiechając się w jego stronę.
- Tak jakoś wyszło - odparł roześmiany - Będę studiował w Holandii, dostałem się. Ana też. Nic nas tutaj nie trzyma - wyjaśnił.
- Rozumiem - przytaknąłem głową - W takim razie powodzenia - dodałem - Czekam na... - kontynuowałem, lecz nie dane mi było skończyć. Zawiesiłem się, widząc w tłumie kręcone dość długie, brązowe włosy. Zielona, obcisła sukienka dokładnie ukazywała jej kobiece kształty. Uśmiech w ogólne nie schodził z jej twarzy. Liv...
- Halo? Erik? - ocknąłem się po chwili.
- Przepraszam - zaśmiałem się skrępowany - Czekam na zaproszenie na ślub - zakończyłem szczerząc się w stronę chłopaka.
- W swoim czasie - odparł roześmiany...
Minuty mijały, zabawa trwała... Na zegarku widniała już prawie północ. Wszyscy bawili się jak najlepiej. Tylko ja.. siedziałem jak starzec, nie wiedzący w ogóle gdzie się znajduje. Nie miałem dzisiaj chęci do zabawy. Od początku piłem jednego i tego samego drinka, który nie był wypity nawet w połowie.
- Cześć przystojniaku - usłyszałem głos Olivii, która chwilę później siedziała na moich kolanach i szczelnie obejmowała moją szyje.
- Chyba mnie z kimś pomyliłaś - bąknąłem nawet na nią nie patrząc.
- Nikogo nie pomyliłam - odpowiedziała - Jesteś Erik Durm. Niezłe, mądre ciacho, które zajmuje się moimi końmi - dodała.
- Jesteś pijana Liv - rzekłem spoglądając w jej tęczówki.
- Nie jestem - odparła - Nie na tyle, bym nie wiedziała co robię...
- W takim razie założyłaś się o coś, czy co? Nie mam ochoty na zabawy - powiedziałem.
- Po prostu.. podobasz mi się. To takie trudne do zrozumienia? - spytała patrząc mi w oczy.
- Jasne - prychnąłem odwracając głowę.
Wtedy jednak nie spodziewałem się tego, co nastąpi po chwili. Jej delikatna dłoń powędrowała na mój policzek. Lekko przekręciła moją głowę tak, bym patrzył jej w oczy. Uśmiechnęła się delikatnie i przybliżyła w moją stronę. Jej usta po chwili wylądowały na moich. Były takie delikatne. Nie zastanawiałem się długo. Już po chwili oddałem go, całkowicie się w nim zatracając.
______________________________________________________
Hej kwiatuszki ♥
Z okazji świąt chciałabym życzyć wam dużo zdrowia, bardzo dużo bo chcąc, nie chcąc jest ono bardzo ważne :) szczęścia, radości z życia, bogatego gwiazdora a przede wszystkim wszystkiego czego sobie zapragniecie <3
Ja dziękuje wam, że jesteście ze mną ♥
Do piątku, ostatniego w tym roku! :P :)
Świetny !!
OdpowiedzUsuńCzekam na następny :*
Ps. Zapraszam do mnie
http://nie-oceniaj-mnie-tylko-mnie-zrozum.blogspot.com
Wesołych Świąt !!!
Melduję się!
OdpowiedzUsuńKochana, rozdział jest świetny, rozkręcasz nam się ^^
Olivia jaka śmiała, no proszę :D Jestem strasznie ciekawa, jak to się dalej potoczy, bo po takiej końcówce... to można się chyba wiele spodziewać :D
Tobie też chciałabym życzyć wszystkiego dobrego na święta, dużo prezentów i masy weny na kolejne cudeńka!
Buziaki :**
mood banan, bo "Olek/Alessandro" on :D
OdpowiedzUsuńale wiesz. ja Cię zabiję za przerywanie w takim momencie, kiedy wyobraźnie zaczyna się bawić...:|
dziękuję i wzajemnie, żaba! ♥♥
Wreszcie znalazłam cudne opowiadanie z Erikiem Durmem! Bez zbędnych słów - czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńWpadaj do mnie! zranioneskrzydla.blogspot.com
No to nadrobiłam! :D
OdpowiedzUsuńNie żałuję, bo opowiadanie cudowne! :*
Pozostało mi czekać z niecierpliwością na kolejny! :3
Powinnam Cię zabić, bo zakończyłaś w takim momencie, że omg -.- No, ale bez tego bym nie doczekała tego co się stanie XD
Czekam perełko! <3